Witajcie!!!!
Czy dobrze jest się przyznać tak na samym wstępie już, że człowiek w czymś się opuścił?:) Nie wiem w sumie właśnie czy to dobrze czy to źle... ale ja zaryzykuje i powiem, że opuściłam się w wielu rzeczach :)
Wszędzie widać jaja!!:) a u mnie ????NIC bezjajecznie :)......I nie myślcie, że choć rzadko pisze to dlatego, że u mnie jakieś przygotowania do świąt wielkie się toczą , które de facto już tuż tuż. Otóż nie! Powiem tylko, żeby coś tworzyć i przygotowywać z zapałem , to trzeba to czuć....czuć klimat świąt, no i sęk w tym , że ja nie czuje..... i absolutnie żeby nie było nic nie mam do jajek i zajęcy:) ale no nie! Tegoroczne święta do mnie nie przemawiają, ale na to składa się wiele rzeczy, które bardziej czy mniej odbierają człowiekowi chęć do wszystkiego :) Jeszcze ta pogoda, pochmurno i nijako:) Zresztą co do świąt... spędzam je u ...teściowej więc ... jakoś dodatkowo odchodzą przygotowania. Przydałoby się jednak jakiś akcent świąteczny wprowadzić do domu i w końcu okna pomyć , a no i firanki poprać, poprasować..... swoją drogą co mi przyszło do głowy żeby firanki posiadać:)
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo słońca !!!:)
JUSTYNKO..DZIS PACZUSZKA WĘDRUJE NA POCZTE:))...A JA CI ZYCZE POPRAWY HUMORU:))OSOBIŚCIE NIE OBCHODZĘ ŚWIĄT...WIĘC WIELE TAKICH ZAJĘĆ MI ODPADA:))-POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńCzasem tak jest, że nie czuje się świąt :) chyba głównie przez tą pogodę :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJuwiko, mam nadzieję, że to tylko przesilenie wiosenne!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki by znów Ci się ZACHCIAŁO ;)))
no z tymi firankami... zrób sobie inna niż jaja i firanki dekorację świąteczną ;)*
serdeczności!
Kochana, u mnie też bezjajecznie!!
OdpowiedzUsuńSprzatam tę moją chałupinę dopiero!!!
Pozdrowionka
Jak spojrzałam na Twoje słodkości to nabrałam ochoty na upieczenie czegoś :) Zatem w ten oto sposób spożytkuję dzień wolny :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie martw się, mam to samo. Jestem ze sprzątaniem w lesie, i z jajami też:))) Pozdrawiam e
OdpowiedzUsuńKochana, nie jesteś taka ostatnia. U mnie też nic świątecznie się nie dzieje. Mąż umył okna. Ja podglądając blogi i świąteczne przygotowania innych, zasiałam rzeżuchę w dwojakach. I tyle przygotowań. Z pracy wracam klapnięta, w weekend pognało mnie do Kaczorówki "wylizywać" teren po zimie, więc zaległości masa. Właśnie przez ten ciągły brak czasu i robienie wszystkiego po łebkach od dawna już nie lubię w zasadzie świąt. Na święta pojadę do mamy i odwiedzę siostry, jaj nie zabraknie i nie będę mieć wyrzutów sumienia, że święta przygotowałam byle jak. Pozdrawiam i nie martw się jest nas takich więcej:)
OdpowiedzUsuńDziękuje Kochane po stokroć za podniesienie na duchu :):) :* Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam, że nie jestem sama z tymi "tyłami" świątecznymi :)
OdpowiedzUsuńFiranki mam tylko w kuchni,ale tam najbardziej się brudzą,więc też nie cierpię tego zajęcia!Głowa do góry!Skoro wyjeżdżasz,to zrób sobie wakacje od ciężkich robót!
OdpowiedzUsuńTyniu ! Cos mi sie zdaje, ze bedziesz musiala zadzwonic do mnie !
OdpowiedzUsuńObiecuje, ze jak zadzwonisz, to humor Ci sie zaraz poprawi ...
Caluje Cie serdecznie !