29 listopada 2011

Dylematy...

       Jakiś czas temu pisałam, że mamy śmiałe plany zamiany... domu na dom:) Ponieważ obecny jest dla nas za duży, to coraz śmielej twierdzimy ( ja bardziej twierdze), że lepiej byłoby mniejsze coś postawić. Rozglądam się to tu to tam , żeby zaciągnąć języka, ale Wam powiem, że można zawrotu głowy dostać:) Nic to jednak dla mnie, ja według prawa przyciągania twierdze, że wszystko za dnia i nocy mi sprzyja ;):) Jak to moja mam mawia " do odważnych świat należy" więc czemu by nie spróbować. Co z tego wyjdzie??? Same dobre rzeczy ;);) 
A tak poza tym to co się z tym wiąże to ....fundusze, sprzedaż starego domu, fundusze, przeprowadzka w inne miejsce,fundusze,  biurokracja i "współpraca " z wykonawcami...yyyyy fundusze :) Hmmm A może ja już oszalałam ??:):) Ale tak mnie kurde kusi.... Czy wytrzymam z dwa lata w rodzicielskim domostwie??? Myślicie, że warto?? Czy któraś z Was coś takiego wymyśliła?? Czy dobrze mieszkać obok rodziców( 100 m od) ???... Na te i na inne pytania odpowie specjalista :) ale gdzie on do jasnej anielki  jest??:) A swoją drogą czy nie można byłoby  przy narodzinach dostać takiej kuli zgaduli,  która odpowiadalaby nam na wsystkie pytania...:) Chociaż, czy wtedy nie byłoby nudno?? A może będzie tak, że niedługo napisze post pod tytułem " Prace budowlane - Dzień 1" a nie długo potem " Prace budowlane - Koniec i przeprowadzka do nowego domu:).Ha ha :) Zobaczymy. W każdym razie co do budowy, zielona nie jestem więc wiem trochę na co ewentualnie się pisze ja i moja familia.
Nie powiem też, że nie czuje  strachu przed zmianami, ale znowu czymże byłoby życie bez zmian?? Tak naprawdę przecież nigdy nie wiadomo co kryje sie za jednymi z wielu zamkniętych drzwi, ale na któreś zdecydować się trzeba.
Konkludując, decyzja jeszcze definitywnie nie podjęta :) Jakby co to informować będę Was na pewno:)


Kanapa mi się strasznie podoba, kolor może bym tylko zmieniła :) 



Zdj. Cztery kąty, M jak mieszkanie, Mój Piękny Dom.


Ps. Pierwszy raz w życiu zrobiłam pierniczki :) Co prawda wyglądem odbiegały od pierniczków wielu blogowych dziewczyn, które są mistrzyniami w pieczeniem ale i tak jestem dumna :) Następnie rzuciłam się na coś ambitniejszego, czyli na tzw. " Szybki piernik", który faktycznie szybko mi poszedł, ale.... wchodził znacznie wolniej :) Jakiś taki " mokry" wyszedł....I się teraz mocno zastanawiam, czy to moja wina czy wina przepisu dziadowskiego, a może tak właśnie powinno być??? Piekłam nawet dłużej niż prosił przepis. Pewnie nigdy się nie dowiemy jak to z tym jest... chociaż teraz stwierdziłam, że nadawałoby się to ciasto nieszczęsne na keksa... takowe też chyba jest " wilgotne??" :D:D I naprawdę nie wiem czy moim przeznaczeniem jest pieczenie czegokolwiek, ale jak na razie się nie poddam. W imię radości mojej córki :) Hmmm u mnie w domu chyba nie lubi się za bardzo pierników :) 
Pozdrawiam serdecznie :)


A na koniec oczywiście zapodam coś do posłuchania :






1 komentarz:

  1. JuWika, miło Cię poznać i dziękuję, że wpadłaś do mnie:)
    Przede wszystkim życzę podjęcia tej właściwej decyzji odnośnie nowego domu, to zawsze trudne i my tez przez to przechodziliśmy ale wspólne mieszkanie z teściami przeważyło w końcu o potrzebie budowy domu:)
    Jeśli zastanawiasz się nad projektem pomyśl właśnie o Słoneczku, ma zaledwie 108m2, jest jeszcze wersja 98m2 ale to już rzeczywiście ociupinka:)
    Fajnie, że podjęłaś się pieczenia pierników, ja ową czynność absolutnie uwielbiam. nie mam też pojęcia co Ci nie wyszło z tym ciastem niestety ale nie zrażaj się, następnym razem będzie tylko lepiej!!!
    pozdrowienia ślę,

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za komentarz :)